Crutchlow i Honda wygrywają w MotoGP w Argentynie

dodano: 09.04.2018

Cal Crutchlow z ekipy LCR Honda Castrol wygrał niedzielny, szalony wyścig MotoGP o Grand Prix Argentyny, obejmując jednocześnie prowadzenie w klasyfikacji generalnej.

Honda w PolsceRozgrywane na przesychającym torze zmagania rozpoczęły się z opóźnieniem z powodu zamieszania na polach startowych. Ruszający z czwartej linii Brytyjczyk zachował jednak zimną krew, szybko przebijając się do czołowej grupy, a na finiszu obejmując prowadzenie i sięgając po pierwszą w tym roku wygraną. Dzięki niej zawodnik Hondy awansował na pierwszej miejsce w klasyfikacji generalnej kierowców, w LCR Honda Castrol na czoło tabeli zespołowej.

„Cieszę się ze zwycięstwa, ale spodziewałem się walki o nie i czułem się pewnie przed wyścigiem – powiedział Crutchlow. - Nie ryzykowałem. Zespół wykonał świetną pracę. Chciałem w tym roku wygrać kilka wyścigów, więc cieszę się z tego wyniku oraz faktu, że jestem na liście zawodników, którzy wygrali dla Hondy łącznie 750 Grand Prix. Dziękuję Hondzie za ogromne wsparcie.”

Honda w PolsceTrudny wyścig ma za sobą obrońca tytułu Marc Marquez, który mimo najlepszego tempa w stawce stracił prowadzenie i szansę na zwycięstwo z powodu kary przejazdu przez aleję serwisową. Zawodnik Repsol Hondy otrzymał ją po tym, jak musiał ponownie odpalić swój motocykl na polach startowych. Marquez wrócił na tor na 20 pozycji i widowiskowo przebił się na piąte miejsce, ale po kolizji z Valentino Rossim otrzymał 30-sekundową karę i został sklasyfikowany na 18. lokacie. Do mety nie dojechał z kolei jego zespołowy kolega, Dani Pedrosa.

„To był trudny wyścig w nietypowych warunkach – dodał Marquez. - Gdy mój motocykl zgasł na starcie sędziowie nie kazali mi zjeżdżać do alei serwisowej, więc nie rozumiem dlaczego dostałem następnie karę przejazdu przez pit-lane. Później odrabiałem straty, ale niestety popełniłem kilka błędów. Doganiając Valentino wjechałem na mokrą plamę na asfalcie i zablokowałem przednie koło. Puściłem hamulec i próbowałem uniknąć zderzenia. Doszło do kontaktu, ale oczywiście nie celowo.”